14.05.2014

5. " I just can’t forget about you"

-          POV Carrie –

Minął miesiąc. Tak jak ustaliliśmy. między mną i Ross’em było… normalnie? To chyba nie jest najlepsze określenie. W ogóle przestaliśmy się do siebie odzywać. Z początku mi to nie przeszkadzało, jednak ostatnio dużo rzeczy się zmieniło. Zaczynając od tego, że jestem po swojej pierwszej wypłacie i kończąc na tym, że z nieznanych powodów byłam cholernie zazdrosna o Katie, która jest z Ross’em.

Mell i Lena miały mnie powoli dosyć, bo bez przerwy zdawałam im relacje, co Ross i Kat robią w danej chwili. W pracy układało się świetnie. Zaprzyjaźniłam się z Cameron’em. Pewnego dnia poznałam całą rodzinę Lynch’ów, którzy przyszli do Starbucks’a. Bardzo polubiłam Rydel. Świetnie się rozumiałyśmy, chodziłyśmy razem na zakupy. Dziewczyna bardzo przeżywa fakt, że jej młodszy brat się tak zmienił. Jak się dowiedziałam, to wszystko przez jego byłą dziewczynę- Jennifer, która go zdradziła. Musiał ją bardzo kochać…

Z rozmyślań wyrwała mnie mama „Carrie, Cameron już po ciebie przyjechał.” Chłopak przyjeżdżał po mnie w weekendy i razem jeździliśmy do pracy. Po chwili siedziałam już w jego samochodzie. Brunet się czymś bardzo denerwował, jednak nie pytałam go, o co chodzi. W pracy jego zachowanie zaczęło mnie już irytować. Podczas przerwy poszłam z nim na krótki spacer. „Cameron, co się dzieje?” Chłopak stanął w miejscu i spojrzał mi w oczy. „No dobrze… Już wczoraj chciałem z tobą o tym porozmawiać, ale… uh… Z reguły nie mam problemu z zapraszaniem dziewczyn na randki, ale przy tobie się krępuję i no…” Zaśmiałam się. „Jestem pierwszą, którą zaprosiłeś, prawda?” Cam pokiwał głową. Uśmiechnęłam się szeroko. „Też nigdy nie byłam na randce. Chętnie zobaczę jak to jest. Zwłaszcza z tak fajnym chłopakiem jak ty.” Cam odwzajemnił uśmiech. „Nie pożałujesz, będzie fajnie.” Złapał mnie w biodrach i okręcił w powietrzu.

Umówiliśmy się na poniedziałek, ponieważ tego dnia mamy wyjątkowo wolne. Razem z Delly wybrałam się na zakupy i kupiłyśmy rzeczy, które idealnie nadadzą się na randkę w parku. Miało być idealnie, jednak sprawy nieco się skomplikowały.

W poniedziałek jechałam z Leną do szkoły. Pierwsza lekcja. Chemia. Ross i Kat przez całą lekcję skupiali się tylko na sobie. Ten związek nie wyglądał poważnie. Ludzie, którzy są ze sobą z miłości nie zachowują się tak jak ta dwójka! Mell twierdziła, że przesadzam i moja zazdrość mnie niszczy. Coś w tym może jest…

Minęła właśnie długa przerwa. Zadzwonił dzwonek, ale nie spieszyło mi się na lekcje. Korytarz praktycznie opustoszał. Nagle ktoś zaciągnął mnie do schowka na miotły. Było tam ciemno i ciasno. Czułam przy sobie czyjeś ciało. „Nie wiem jak ty, ale ja już mam dosyć udawania, że się nie znamy i wszystko jest okej.” Ross zapalił światło. Spojrzałam na niego. „Serio? A mi jest tak dobrze. Poza tym i tak jesteś z Katie w bardzo szczęśliwym związku.” Blondyn przewrócił oczami. „Dobrze, ale chcę ciebie.” Chłopak pochylił się trochę nade mną. Położyłam dłoń na jego torsie i go odepchnęłam. „Ross, jest dobrze, tak jak jest teraz.” Chłopak położył rękę  na ścianie, o którą się opierałam. „Pozwól mi się chociaż z tobą widywać… tak jak robią przyjaciele.” „Ross wypuść mnie stąd.” Odwróciłam się delikatnie w stronę drzwi. Nagle blondyn oparł drugą rękę o ścianę i odciął mi tym samym wyjście. „Naprawdę nie widzisz, jak się staram?” Spojrzałam na niego zirytowana. „Już za późno. Mam chłopaka i jesteśmy razem szczęśliwi.” Skłamałam. „Tego gościa, z którym pracujesz? On nie ma ci nic do zaoferowania.” Spuściłam wzrok. Chłopak położył dłoń na moim policzku i delikatnie uniósł moją twarz. „Nawet nie dałaś mi szansy.” Ross przysunął swoje usta do moich. „Nie moja wina, że nie mogę o tobie zapomnieć.” Wyszeptał. Zaczęliśmy się całować. Miałam motylki w brzuchu. W głębi duszy, od dawno oczekiwałam, że to zrobi. Nagle ktoś otworzył drzwi. To był dyrektor.


Chwilę potem siedzieliśmy w jego gabinecie. „Lynch, czy nadejdzie kiedyś dzień, w którym na zawsze skończysz wizyty w tym pokoju?” Ross uśmiechnął się zadziornie. „ Za to ty Benson mnie zaskoczyłaś. Ostatni raz byłaś tu rok temu.” Blondyn spojrzał na mnie ze zdziwieniem. „Jaka buntowniczka.” Wyszeptał. Pan Grey wstał. „Teoretycznie mógłbym przymknąć na to oko, ale z tego co wiem, chodzisz z moją z córką.” Spojrzał na chłopaka. Zrobiłam to samo. Ross przerzucił oczami. „Kocham Katie i nikogo więcej. To ona mnie pierwsza pocałowała.” Chłopak wskazał na mnie palcem. „Benson, czy to prawda?” To zabolało. Ross właśnie pokazał jak bardzo mu na mnie zależy. Nie chciałam jednak rozwijać afery. „Tak. To prawda.”

19 komentarzy:

  1. świetny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  2. pisz jak chcesz bo wychodzi ci cuuudnie *__*
    sama zdecyduj z kim ma być bęcie wieksze zniecierpliwienie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. CarossMoment !!! Oni muszą być razem uapxbakxcagvslahck

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne, z resztą jak zawsze :)

    OdpowiedzUsuń
  5. @Paulina_Sugar15 maja 2014 19:00

    Tak jak obiecalam dodaje komentarz ;)

    swietny blog.pisz dalej! Czekam niecierpliwie ;P

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Super rozdział,czekam na next;-)<3

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział i blog :)
    Uwielbiam to opowiadanie, jestem ciekawa czy Carrie będzie z Cameron’em czy raczej z Ross'em i ciekawe jak przebędzie wizyta u dyrektora ;)
    Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jessssuuuu :o Jak możesz ?!

    OdpowiedzUsuń
  10. Masz ogromny talent. Zazdroszczę ci <;

    OdpowiedzUsuń
  11. Uuu szalona :D Super rozdział i w ogóle blog :D Czytałam tamte rozdziały i naprawdę świetnie piszesz :) Nie można się nudzić ! <3

    OdpowiedzUsuń

Jeśli przeczytałeś, proszę skomentuj. To tylko chwilka, a tak motywuje (: