14.07.2014

11. "Stones taught me to fly. Love taught me to lie. Life taught me to die." Cz.I


-          POV Carrie –

Po szkole Ross zabrał mnie nad strumyk. Położyliśmy się na trawie. Trzymałam głowę na jego torsie. „Ross, kiedy się taki stałeś, nie było ci żal fanów, rodziny? Myślałeś o nich? Byłeś, a właściwie dalej jesteś autorytetem dla niektórych ludzi. Powinieneś dawać im przykład.” Chłopak zaczął bawić się moimi włosami. „Myślałem o nich, ale głównie chciałem zaspokoić swoje emocje.” „Zabiłeś ją, ale chyba nie dało ci to satysfakcji. To głupie. Jesteśmy nastolatkami. Emocje nami władają, a jedna zła decyzja potrafi zrujnować całe życie. Nie pomyślałeś o tym?” Nie uzyskałam odpowiedzi. „Ross, masz kochającą rodzinę, przyjaciół. Czemu nie poprosiłeś o pomoc?” „ Bo oni nie rozumieli jak się czułem.” Pokiwałam delikatnie głową. Nastała cisza. Jedyne co można było usłyszeć to śpiew ptaków i ciche nucenie Ross’a. Leżeliśmy tak dosyć długo. „Jakie masz marzenia?” Chłopak zerknął na mnie. Podniosłam się i odwróciłam w jego stronę. „Zawsze chciałam tańczyć. Jak widziałam sposób, w jaki ludzi potrafią się poruszać… jak można pokazać emocje. To jest piękne.” Chłopak uśmiechnął się. „Czemu tego nie realizujesz?” Wzruszyłam ramionami. „ Na początku nie miałam kasy. Teraz wiem, że byłabym beznadziejna.” Blondyn pokiwał głową na boki. „Spróbuj. A jak się nie uda, to próbuj dalej. Wiesz, jak byłem młody, niezbyt chciałem robić tego co reszta rodzeństwa. Zawsze myślałem, że jestem najgorszy, bo jestem najmłodszy w zespole. Do 13 roku życia bałem się nawet wejść na roller coaster. Zanim pierwszy raz wszedłem na scenę, myślałem, że nie dam rady, że wszystko zepsuje. Wszystkie moje obawy i lęki były jak kamienie. I to one nauczyły mnie latać.” Uśmiechnęłam się. „To było… bardzo mądre.” Zaśmiałam się. „Dziękuje Ross.” Spojrzałam chłopakowi w oczy. „A teraz jest coś, czego się boisz?” Pokiwał głową. „Boję się, że cię stracę, tylko dlatego, że mi nie ufasz. Boję się, że już nigdy nie będę jak kiedyś i tego, że rodzina będzie miała mnie dość.” Wplątałam swoje palce w jego włosy. Spojrzałam mu w oczy. „Pokaż mi jak bardzo ci na mnie zależy- postaram ci się zaufać. Uwierz, że dasz radę się zmienić tak mocno, jak ja wierzę, a się uda. Udowodnij rodzinie, że jest dla ciebie najważniejsza, a na pewno nie będą mieć cię dosyć.” Ross się uśmiechnął. „To też było mądre.” Przewróciłam oczami. Blondyn położył rękę na moim policzku. Spojrzał mi głęboko w oczy. „Są takie piękne.” Wyszeptał. Uśmiechnęłam się. „Są zwykłe.” Pokręcił głową na boki. „Kocham cię Carrie, naprawdę.” Przybliżył swoje usta do moich. „Wierzę ci Ross.” Nasze wargi się połączyły. Miałam motyki w brzuchu. To był nasz drugi pocałunek, ale pierwszy taki prawdziwy, czuły i delikatny.

***


Ross odwiózł mnie pod dom. Weszłam do środka. Mama siedziała na sofie z kamienną twarzą. „Hej!” Zawołałam. Cisza. Powiesiłam torbę na wieszak. Zaczęłam iść w stronę schodów. „Carrie, zaczekaj!” Podeszłam do mamy. „Usiądź!” Zrobiłam to, co powiedziała. Czułam, że nie szykuje się nic dobrego. „Gdzie byłaś dzisiaj po szkole?” „W pracy, a gdzie miałam być?” Starałam się ukryć, że kłamię. „A wczoraj po szkole?” „Też w pracy.” Mama podniosła brew. „ Bo widzisz, dzwonił pan Grey. Ponoć w poniedziałek byłaś u niego, bo przyłapał cię na wagarach. Dzisiaj była ta sama sytuacja. Wytłumaczysz mi?” Milczałam. „No dobrze, to jeszcze raz. Gdzie byłaś wczoraj i dzisiaj po szkole?” Spuściłam wzrok. „Carrie, zadałam pytanie!” Po policzku spłynęła mi łza. „Babcia wzięła za ciebie odpowiedzialność. Przyjęli cię do pracy, a ty od dwóch dni nawet nie raczysz powiadomić nikogo, że cię w niej nie będzie!” „Mamo, taka sytuacja już nie będzie miała miejsca, obiecuję.” Mama wstała. „Oczywiście, że nie. Już tam nie pracujesz. Od jakiegoś czasu zbierasz same złe stopnie, wagarujesz, nie wiadomo gdzie przesiadujesz po lekcjach. Co się dzieje?! Wpadłaś w jakieś złe towarzystwo?!” Pokiwałam przecząco głową. „No dobrze, ostatnie pytanie. Kim jest Ross Lynch?” Zacisnęłam wargi. Po policzku spłynęła kolejna łza. „Odpowiadaj, kiedy się pytam!” Mama złapała mnie mocno za ramię i szarpnęła. Wstałam. „Nie znam go! Mamy razem parę lekcji i tyle!” Puściła. „Albo kłamiesz i tylko udajesz, że ten chłopak jest dla ciebie nikim, albo…” Zacięła się na chwilę. „Albo zachowujesz się jak jakaś dziwka i obmacujesz się z obcymi w szkolnym schowku na miotły.” To zabolało. „Gdzie dzisiaj byłaś po szkole?!” „Z Ross’em.” Starałam się powstrzymać kolejne łzy. „Czyli się znacie bliżej, czy…” „Znamy się.” Przerwałam, zanim znów mnie wyzwała. „Co robiliście?” „Rozmawialiśmy…” „O czym?!” Gdybym powiedziała jej jaki jest Ross, nie tylko ja bym miała problemy. „Mamo, proszę. Obiecałam mu, że nie wygadam.” „Ale mnie można okłamywać? Czemu w ogóle to robisz?!” Zamknęłam oczy. Po policzku spłynęły mi łzy. Kłamię z miłości, ale nie mogę jej tego przecież powiedzieć. Milczałam. „ Co to za sekrety, że masz nikomu nie mówić?!” Bałam się. Mama od bardzo dawna się tak nie zachowywała. Kiedyś bywało tak często, ale po terapii było dobrze. Teraz wszystko się powtarza. „Nie mieszajmy w to Ross’a.” Wyszeptałam. Wtedy poczułam ból na policzku. Gdyby babcia tu teraz była, to by mi pomogła. Nagle zadzwonił mój telefon. Wyciągnęłam go niepewnie z kieszeni. „Po miesiącu pracy w knajpie stać cię na taki drogi sprzęt?” Głęboko odetchnęłam. Pokiwałam przecząco głową. „Niech zgadnę, Ross ci go dał?” Starałam się powstrzymać łkanie. „Zapytałam o coś!” „Tak…” Mama wyrwała mi telefon z ręki i rzuciła go na podłogę. „Mamo!” „Nie wiem jak ty to odbierasz, ale z mojego punktu widzenia zachowujesz się właśnie jak dziwka. Za co dostałaś ten telefon?” „Daj mi już spokój!” Ta złapała mnie mocno za nadgarstek i mi go wykręciła. Nie wytrzymałam dłużej. Zaczęłam krzyczeć o pomoc. Mama szarpnęła mnie mocno za włosy. „Zamknij się.” Odepchnęłam ją używając całej swojej siły. Wpadła na stolik do kawy. Zobaczyłam jej wkurzoną minę. Szybko wbiegłam po schodach do swojego pokoju, próbowałam zatrzasnąć drzwi, ale nie zdążyłam. Mama mną szarpnęła. Straciłam równowagę. Przewracając się uderzyłam głową w ostry kant biurka. Mama wyszła z mojego pokoju zamykając drzwi. Spojrzałam w stronę okna. Zobaczyłam Ross’a przechodzącego przez parapet. Podszedł w moją stronę i położył rękę na krwawiącym czole. Drugą na moim policzku. „Carrie?” Nagle zrobiło się ciemno.

______________________________________________________________________________

Skarby, mam prośbę. Jeśli chcecie być informowani o rozdziałach, zostawiajcie swoje usery w zakładce INFORMOWANI. Będzie mi łatwiej. Mam nadzieję, że rozdział wam się spodoba.

CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ

Carrie xoxo

25 komentarzy:

  1. Co to za matka ?! Ciekawe co będzie dalej ;))

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem ciekawa dalszych rozdziałów. Wierny. Czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  3. O cholera. Cieksbxndjdjdjeiwk. Jestem uzależniona od tego bloga, hahah.
    Rozdział był świetny, tylko czemu ta matka się tak zachowuje? :o
    Pisz dalej, czekam na nastepny rozdział :)
    //milkcoffiex

    OdpowiedzUsuń
  4. mama mnie przeraziła...
    świetny rozdzial!

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział, z jednego na drugi opowiadanie robi się coraz lepsze. Czeka na kolejne :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny. :)) Masz talent. Jestem ciekawa, co się wydarzy dalej.
    Życzę weny i pozdrawiam. :*
    B.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jezu *.* Kocham to opowiadanie.
    W każdym rozdziale pojawia się jakiś nowy wątek, czyli ciągle coś sie dzieje.. Nagłe zwroty akcji czyli coś co szuka każdy czytelnik.
    Zszokowałaś mnie tym rozdziałem. Nie spodziewałam się tego po tej matce. W iinych rozdziałach była miła, nadopiekuńcza a teraz? WOW
    Do tego to co jest między Rossem i Carrie, pocałowali się *.*
    Jestem ciekawa co będzie w drugiej czesci, czekamy nn / rydellyx

    OdpowiedzUsuń
  8. omg z każdym rozdziałem coraz ciekawiej : ) czekam na nexta | @daxuh

    OdpowiedzUsuń
  9. Pisz szybo już nie mogę się doczekać nowego rozdziału !!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Daj nexta jutro,albo dziś proooooszę :) Kocham :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Lol ale matka ale jest adrenalina buhahahaha ja psychiczna. Kocham cię CARRIE ;* napisz jak najszybciej nexta ;p Liczę na to i się nie przejmuj że mało kom bo liczy się nie ilość a jakość ^^
    / lover5ers

    OdpowiedzUsuń
  12. Ale super :) jestem ciekawa co stanie się dalej :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Jej mama przesadziła... świetny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  14. Niesamowity rozdział *.* bardzo mi się podoba i czekam na kolejny :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Super rozdział czekam na następny ;) <3

    OdpowiedzUsuń
  16. Łoohohohoh, kurde, no nieźle :D
    Czo ta matka? :o
    ii Ross *o*
    Świetnie, czekam na next <3

    Zapraszam także do siebie :)
    http://crawford-sisters.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  17. Co wchodze na tego bloga to na nowo sie zakochuje 😍
    piszesz cudniepozazdroscic
    Rozdzial zaskakuje, nie ma nudy, wiesx kiedy przerwac by utrzymac napiecie
    mam nadxieje ze Carrie nic nie bedxie
    DAWAJ SZYBKO NEXTA

    OdpowiedzUsuń
  18. To co tu pisze to moja opinia.. Nie hejt.. Szczerze to jest to jedo z gorszych opowiadań jakie czytałam.. Pomieszalas bad boya z psychopatą.. Bad boy nie zabja tylko się źle zachowuje.. Pozatym dialogi powinny być od myslinkow bo tak to człowiek się gubi.. Nie ma sensu w tym co piszesz.. Pozatym temat tych bad boi jest oklepany.. Gdybyś dała coś raura to było by ciekawiej i miałabys więcej czytelników.. To widać chciazby po liczbie wyswietlen na innych bligach. Twoje opowiadanie (jeśli można to wgl tak nazwać) jest słabe i nudne..
    Piszesz do bani i powinna przestac bo tylko sie upokarzasz.. Jeśli jesteś taka głupia w realu jak widać tu po tym blogu to współczuję twoim rodzicom..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ty pomieszałaś hejt ze 'swoją opinią'. Jak sie komuś nie podoba, to do czegoś jednak służy czerwony 'X' w prawym górnym rogu -.-

      Usuń
    2. Ej ej ona ma prawo to pisać i ostatni akapit mógłbyś darować anonimku . Pozderki dla zakompleksionych hejterów trolololo / lover5ers ha!

      Usuń
  19. Hej! Tu k_a_r5_u_s, ten blog został mi polecony i przyznaje że nie żałuje czytając go! To pierwszy blog o R5/Rossie bez Laury Marano który czytam, ale tez jest zbyt wciągający by zatrzymać sie na tym 'przyzwyczajeniu' xD Rarrie ;D Będę często wpadała ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Jak mozna tak swoje dziecko skrzywdzic

    OdpowiedzUsuń
  21. O matko bosko! Potrafisz pisać i to jak! Gwałtowne zwroty akcji to to, co kocham w opowiadaniach. Najpierw słodko i uroczo, a potem brutalnie. Smutno mi z powodu Cariie. Pisz szybko next. Jestem bardzo ciekawa i podekscytowana ^^

    OdpowiedzUsuń
  22. Ale ross jest taki opiekuńczy w stosunku do Carrie będe czekać z ustęsknieiem na kolejny rozdział

    OdpowiedzUsuń

Jeśli przeczytałeś, proszę skomentuj. To tylko chwilka, a tak motywuje (: