-
POV
Ross’a –
Wyniosłem Carrie ostrożnie przez
okno. Szybko poszedłem z nią do samochodu, który zostawiłem nieco dalej od jej
domu. Pojechałem szybko do siebie. Wbiegłem przez drzwi trzymając dziewczynę na
rękach. Wszyscy domownicy spojrzeli na nas ze strachem. Rydel zakryła dłonią
usta. „Co ty jej zrobiłeś?!” Rocky przytulił siostrę. „ Tato pomóż. Jej mama
nie może jej tu znaleźć.” Mark kazał położyć Carrie na sofie. Stormie
przyniosła okład. Riker położył dłoń na moim ramieniu. „Nie bój się. Nic jej
nie będzie.” Pokiwałem głową na boki. Przypomniało mi się, kiedy byłem u Nash’a
i on pobił się z tym dilerem. Facet uderzył mocno głową o szafkę i było po
sprawie. Ratliff, który także był u nas w domu, spojrzał na mnie. „Możemy
wiedzieć, skąd wiesz co się stało u niej w domu? Raczej przy tym nie byłeś…”
Kątem oka zobaczyłem, że Carrie się ocknęła. Podbiegłem do dziewczyny i
kucnąłem przy sofie. Złapałem ją za dłoń i przyłożyłem do ust składając kilka
pocałunków. Uśmiechnęła się. Zostaliśmy sami. „Dziękuję.” Wyszeptała. Pokiwałem
głową na boki. „Nie wiedziałem, że możesz mieć przeze mnie aż takie problemy.”
Delikatnie się uśmiechnęła. „Ja też nie.” Wplątała palce w moje włosy. „Co
zamierasz zrobić?” Spytałem. „ Wrócę do domu i wszystko jej wytłumaczę.
Przepraszam Ross, ale nie mogę ryzykować moich relacji z mamą.” Rozejrzałem się
po pokoju. „Nawet po tym co ci zrobiła?” Carrie pokiwała głową. „Nie wiesz,
dlaczego tak jest. Nie zrobiła tego specjalnie… chyba.” Nastała cisza. Do
salonu weszła Rydel i położyła na stoliku dzbanek z wodą i szklanki. „Muszę
iść.” Carrie wstała. Delly złapała ją za rękę. „Czekaj, zawiozę cię.”
- POV Carrie –
Uśmiechnęłam się do Rydel. Ross
stanął obok mnie. „Powinnaś jeszcze dzisiaj zostać. Boję się o ciebie.”
Spojrzałam na niego z zadziornym uśmiechem. „Nie zamierasz stać na dachu od
garażu, by mieć dostęp do mojego pokoju i mnie pilnować, że prosisz, bym
została?” Rydel się zaśmiała. „Teoretycznie mogłabym tu zostać, ale nawet nie
mam na jutro ciuchów.” Kontynuowałam. Na ustach Rydel pojawił się wielki
uśmiech. Przewróciłam oczami. „Nie widzę przeciwwskazań.”
Stormie zawołała nas na kolację.
Potem wszyscy poszliśmy do salonu i oglądaliśmy film. Ross cały czas trzymał
mnie w ramionach. Po seansie poszłyśmy z Rydel do jej pokoju. Przyszła do nas
jej mama. Usiadła obok mnie. „Dziękuję.” Spojrzałam na nią pytająco. „Dzięki
tobie Ross po raz pierwszy od jakiegoś czasu spędził z nami czas. Rozmawiał.
Jest tak jak było kiedyś. Z tym, że teraz jest tu jego dziewczyna.”
Uśmiechnęłam się. „Wkrótce wszystko wróci do normy. I żeby potem nie było
nieporozumień. Ja i Ross nie jesteśmy razem.” Stormie pokiwała głową.
„Rozumiem.” Wstała i stanęła przy drzwiach. „Jakbyś się źle poczuła, to bez
skrępowania mnie wołaj.” Zamknęła za sobą drzwi. Delly szeroko się uśmiechnęła.
„Party Time!” Zaśmiałam się. Dziewczyna wyciągnęła z szafy masę ubrań i
praktycznie połowę nocy spędziłyśmy na przebierankach i malowaniu się.
Kiedy się obudziłam, Rydel już
była na nogach. „Hej. Właśnie miałam cię budzić. Idź do łazienki póki chłopacy
śpią, bo później będzie bezlitosna wojna.” Dziewczyna położyła na łóżku
kosmetyczkę i ciuchy dla mnie. Kiedy już byłam gotowa, zeszłam na dół. Stormie
właśnie przygotowała śniadanie. Rodzina zeszła się do ogrodu, gdzie mieliśmy
zjeść. Usiadłam między Rydel i Ryland’em. Ross przyszedł spóźniony.
Później pojechaliśmy razem do
szkoły. „Wyspałaś się?” Spytał blondyn. Pokiwałam głową. „Łóżko Rydel jest
bardzo wygodne.” Ross się uśmiechnął. „Właściwie to mogłabyś częściej u nas
zostawać.” Byliśmy już pod szkołą. Poprawiłam włosy i odwróciłam się w stronę
chłopaka. „Bardzo widać ten plaster na czole?” Ross pokiwał przecząco głową.
Podczas lekcji już nie mieliśmy okazji
się spotkać. Po szkole postanowiłam pojechać do Starbucks’a i porozmawiać z
kierowniczką. Niestety nie udało mi się odzyskać pracy, ponieważ zawiodłam
wszystkich wtedy, gdy najbardziej mnie potrzebowali. Tak to by nie było
problemu, ale Cameron miał wolne do końca tygodnia, a Victoria- trzecia
kasjerka, nie była w stanie obsłużyć tylu ludzi. Przyjechałam tu z Mell. Kiedy
wychodziłam, ona ciągle na mnie czekała.
Wsiadłam do jej auta i
pojechałyśmy do mnie. Mamy nie było. Poszłyśmy do mojego pokoju i uczyłyśmy się
razem do chemii. Wtedy babcia zawołała nas na obiad. Zajęłyśmy miejsca przy
malutkim stole. Staruszka postawiła miskę z makaronem ze szpinakiem.
Nałożyłyśmy sobie i jadłyśmy.
Nagle zadzwonił dzwonek. „Ja
otworzę.” Zasugerowała babcia. Zerknęłam w stronę drzwi wejściowych. Policja.
Wstałam z krzesła i stanęłam za babcią. Funkcjonariusze się przedstawili. „Czy
są panie spokrewnione z Charlotte Benson?” „Tak, to moja córka.” Potwierdziła
babcia. „Niestety mamy złe wieści.” Spojrzałam na policjantów wystraszona.
Babcia złapała mnie za rękę. „Pani Benson miała poważny wypadek samochodowy.” Zamarłam. Mell stanęła
obok zaciekawiona sytuacją. „Gdzie ona jest?” Spytała babcia. Mężczyźni
popatrzyli na siebie. „Pani Benson nie przeżyła. Przykro nam.” Babcia pobladła
i zaczęła ciężko oddychać. „Charlotte. Moja mała Charlie.” Policjanci pomogli
jej usiąść. Cięgle stałam przy otwartych drzwiach. Mell mnie przytuliła. To
niemożliwe! Jak?! Przecież ona musi żyć! Nie może być martwa! „Jesteś córką
pani Benson?” Zapytał jeden z mężczyzn. Pokiwałam głową. Dopiero teraz dotarło
do mnie, że ją straciłam. „Chcę zobaczyć mamę. Chcę zobaczyć mamę!” Zaczęłam
płakać. „Przeprosić ją, wytłumaczyć, przytulić.” Mell mnie zaczęła uspokajać.
„Shh… Już dobrze. Carrie…” „Chcę z nią porozmawiać. Muszę zobaczyć się z mamą!”
Spojrzałam na babcię. Przestała interesować się tym, co się dzieje na około.
Wpatrywała się przed siebie. Delikatnie się uśmiechnęła. „Moja mała Charlie.”
Otarłam łzy i wyzwoliłam się z objęć przyjaciółki. Usiadłam obok babci. Objęła
mnie. Po chwili spojrzała pewnie na policjanta. „Chcemy zobaczyć Charlotte.”
Pokiwałam głową. Policjanci popatrzyli na nas bezradnie. „Możecie to zrobić,
ale jeśli chcecie zapamiętać ją taką, jaka była za życia, nie warto.”
Spojrzałam babci w oczy pokazując tym samym, że muszę zobaczyć mamę.
***
Wróciłam z pogrzebu. Podczas
ceremonii trumna była zamknięta. Policjanci mieli rację. Nie warto było to
oglądać. Siedziałam właśnie nad stawem wtulona w Ross’a, który także był z
rodziną na pogrzebie. Czarna sukienka, którą miałam na sobie, sprawiała, że
sama wyglądałam jak martwa. Ciągle płakałam. Chłopak był nieswój od czasu, gdy
dowiedział się o śmierci mojej mamy. „Ross, nawet jej nie przeprosiłam.” Twarz
blondyna nie wyrażała żadnych emocji. Nie odzywał się. Powoli miałam już tego
dosyć. Przecież raczej nie opłakiwał mojej mamy. Wyzwoliłam się z objęć
chłopaka. „Ross, chcesz mi może coś powiedzieć?” Ten zerknął na mnie. „Nie
wiem, czy to jest na miejscu.” Podniosłam brew. Blondyn nie kontynuował tematu.
Wstałam. „Idę do domu.” „Nie możesz.” Zmarszczyłam brwi. „Kim jesteś, aby za
mnie decydować?” Ross spuścił wzrok. „Powinnaś coś wiedzieć.” Stanął naprzeciw
mnie i złapał za ręce. „Jesteś pewna, że chcesz to usłyszeć?” „Po prostu
powiedz.” Chłopak pokiwał głową. „To ty miałaś umrzeć.” Zmarszczyłam brwi. „O
czym ty mówisz?” Blondyn odetchnął. „To przez Jake’a ten wypadek, ale to nie
twoja mama miała umrzeć” Zacisnęłam wargi. Chłopak kontynuował. „Był pewien, że
to ty jechałaś tym autem.” „Skąd mu się to wzięło?” Ten spuścił wzrok. „Ross?!”
„Przepraszam… Po prostu bałem się o ciebie… Nie chciałem, by stała ci się
krzywda, więc powiedziałem, że ty jeździsz tym samochodem…” Z niedowierzaniem
pokiwałam głową na boki. Zamknęłam oczy. Wyobraziłam sobie siebie na miejscu
mamy. Tak miało być. Ross objął mnie ramieniem. „Carrie, przepraszam. Wiesz, że
cię kocham.” Zrobiłam krok w tył. „Ja… ja muszę to sobie poukładać… Muszę
wracać.”
________________________________________________________________
I jest druga część. Mam nadzieję, że wam się spodobała.
Ostatnio sprawdzając komentarze do poprzedniego rozdziału, natknęłam się na jedną przemilusią "opinię". Chciałabym się teraz do niej odnieść.
Więc tak, cenię sobie wasze opinie choćby nie wiem jak negatywne były, to staram się je zrozumieć, bo nie wszystkim musi się podobać moje opowiadanie. Ale kiedy wasze opinie zamieniają się w hejty, miło nie jest. Zacznijmy od wyjaśnienia różnicy między hejtem a opinią. Opinia to wyrażenie swojego zdania w sposób normalny, bez kompromitowania drugiej osoby. Hejt to celowe obrażanie drugiej osoby, wyzywanie jej. Widać nie wszyscy to rozumieją.
W pierwszym momencie było mi bardzo smutno, ponieważ bardzo staram się nad tym ff. Wiem, że nie wszystkim się ono podoba, ale mam prawo wymagać od was szacunku, więc proszę, wyrażajcie swoje opinie, ale nie hejtujcie. Później parę osób uświadomiło, że ktoś może mi po prostu zazdrościć, nie wiem czy jest czego, ale mniejsza. Teraz, gdy czytam ten komentarz, chce mi się śmiać z czyjegoś niedouczenia. Tak anonimku, jestem tak głupia, że moi rodzice w każdą niedzielę organizują dla mnie zbiórki pieniędzy pod kościołem, bo ponoć można to leczyć. Kolejna sprawa. Owszem, ff z niegrzecznymi chłopcami jest dużo, ale porównanie do Raury nie ma sensu. Proszę, podaj mi dziesięć blogów z Ross'em w roli bad boya i dziesięć blogów o Raurze. Co znajdziesz szybciej? Tak też myślałam... Poza tym nie każdy musi shippować Raurę. Ja osobiście czuję się źle w tym temacie i nie będę pisać o czymś, czego nie lubię ( przepraszam jeśli kogoś tym uraziłam, ale piszę teraz to co myślę). Nie porównuj mojego bloga do innych, ponieważ każde opowiadanie jest wyjątkowe i wszystkie mają inną treść. Teraz tak, jeśli chodzi o to, czy Ross jest bad boyem czy psychopatą. Myślę, że za wcześnie oceniłeś mojego bloga, ponieważ ta sprawa się wyjaśni. Wszystkie wątki, które zaczęłam w opowiadaniu, zostaną dokończone wraz z końcem Secrets To Keep. I ostatnia sprawa. Bardziej cenię sobie opinie ludzi (lub hejty), którzy nie piszą do mnie z anonima, więc następnym razem jak będziesz chciał coś napisać, zaloguj się na swoje konto google :) A jak się nie podoba, nie czytaj i wciśnij CTR+W.
I teraz pytanie do was. Ta osoba napisała, że powinnam pisać dialogi od myślników. Tak wiem, ale kiedy zaczynałam, czułam się lepiej pisząc w taki sposób, jaki to robię. Mojego drugiego bloga piszę już inaczej. Tu też mogłabym zmienić styl pisania, ale to od nowych rozdziałów. Jeśli też uważacie, że nie powinnam pisać w cudzysłowach POWIADOMCIE MNIE W KOMENTARZU (ale starych rozdziałów nie będę edytować, bo mam jeszcze swoje prywatne życie i nie siedzę ciągle z nosem w necie).
To na tyle, dziękuję, że wytrwaliście do końca. Jeśli będzie dużo komentarzy, następny rozdział też opublikuję wcześniej.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ
Carrie xoxo
nie.przejmuj.się tym hejtem. opowiadanie jest super!
OdpowiedzUsuńjeśli chodzi o cudzysłów, można się pogubić. ale.jeśli nie.chcesz.rezygnować.z cudzyslowa to pisz tak jak.w angielskich ksiazkach np
"musze juz.isc" szepnelam.
"jasne" przygryzłem warge
czyli od akapitu :*
BOŻE
OdpowiedzUsuńW poprzednim rozdziale bylam jak "ale popierdolona matka" a teraz normalnie miałam łzy w oczach, super że tak dokładnie opisujesz uczucia bohaterów, a tymi hejterami się nie przejmuj, bo większości osob podoba się twoje opowiadanie, w sprawie myślników itd to rób co chcesz, ale może rzeczywiście byłoby lepiej, jakbyś zmieniła / rydellyx
zgadzam się z tobą w 100%. miałam dokładnie takie same odczucia co do matki :))
Usuńblog jest super.nie przejmuj sie tym hejtem. najwyraźniej któs ci zadrości bloga bo sam tak nie potrafi pisać. jesteś bardzo miłą osobą o talencie pisarskim. jeśli komuś nie podoba sie twój blog to niech spada na drzewo i nie pisze hejtów.
OdpowiedzUsuńNie przejmuj się tym hejtem.
OdpowiedzUsuńDużo opinii Masz pozytywnych.
A co do tych "-" to jak chcesz Możesz zmienić mi to jest obojętne. A więc, No ja już będę kończyć.
Czekam na next
coraz więcej się dzieje. :)) można było się spodziewać różnych akcji ale śmierci matki Carrie w życiu.
OdpowiedzUsuńJej nie spodziewałam się śmierci matki, to naprawdę jeden z najlepszych blogów jakie czytałam :) ( a jeśli chodzi o pisanie dialogów od myślnika, to mogłabyś właśnie pisać od myślników dialogi, wygodniej by się czytało) czekam na next ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, nie spodziewałam się, że tak się wszystko potoczy. Świetnie piszesz i nie przejmuj się hejtami. Nie mogę doczekac się następnego rozdziału :) /heroRiker
OdpowiedzUsuńJa kocham tego bloga. Zawsze tutaj będę wpadać i nie przejmuj się hejtami,bo je piszą ludzie ZAZDROŚNI :)
OdpowiedzUsuńNajfajniejszy rozdział to było takie słodkie jak się ross zachował. I nie przejmuj się tymi hejtami ludzie ci poprostu zazdroszczą bloga jakiego prowadzisz.
OdpowiedzUsuńSuper rozdział! Nie przejmuj się anonimkiem i rób to co robisz, a robisz to świetnie ;)
OdpowiedzUsuńMożesz pisać od myślników
Słonko nie przejmuj się tą "opinią" anonima. Twój blog jest jednym z niewielu, gdzie nie ma Raury i czasem dobrzej est poczytać coś odmiennego, nie każde musi być o tej samej tematyce :) Pisałam już gdzieś, że ja też nie shippuje Raury w realu, ale lubię czytać o nich blogi. Haha, każdy ma swoje upodobania. Jeśli chodzi o pisanie wypowiedzi - mnie nie przeszkadza, że wypowiedzi bohaterów bierzesz w cudzysłowie, pisz jak Ci jest wygodnej. A co do rozdziału, cudny. Ross super się zachował wobec Carrie, ale ta jak się dowiedziała, że to ona miała nie żyć huhu ... Ciekawe jak to się potoczy. Czekam na kolejny rozdzialik. Pozdrowienia XD
OdpowiedzUsuńNie przejmuj się hejterami. Takie osoby myślą, że wiedzą wszystko, ale wcale tak nie jest. xd
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału, to jest BOSKI jak zawsze. :*
Masz niesamowity talent. Ty wiesz. ^.^
A co do wypowiedzi : mnie nie przeszkadza, że piszesz wypowiedzi w cudzysłowu, pisz jak Ci się podoba. W końcu to Twój blog. :3
Jestem ciekawa, jak to wszystko dalej się potoczy. :)
Z niecierpliwością czekam na next. <3
Życzę weny. :* Pisz szybciutko.
Zostałaś nominowana do Liebstar Blog Awards. Więcej informacji znajdziesz tutaj : http://here-comes-forever-r5-story.blogspot.com/.
Pozdrawiam.
B.
Nie przeszkadza mi taki sposób pisania dialogów, więc mi to jest obojętne. Ten rozdział był tak piękny i wzruszający. Miałam łzy w oczach czytając go. Ale ja na miejscu głównej bohaterki to chyba bym dziękowała za uratowanie życia xD A co do hejterów to nie masz się co przejmować, bo jak ktoś chce się do czegoś przyczepić to zawsze znajdzie powód. W każdym razie dla mnie rozdziały są idealne i niczego im nie brakuje ^^ Czekam na kolejne :D
OdpowiedzUsuńomg omg !! Weź jak to się wszystko dobrze ułoży to zrób coś 18+ xd
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się tego ....ale rozdział super :)) Jestem ciekawa co dalej . Czekam na nexta :))
OdpowiedzUsuńSłoneczko moje nie przejmuje się tą "opinią"... rozdział świetny, śmierć matki...no tego się nie spodziewałam wooow czekam na next.. pisz szybciutko...jeżeli chodzi o dialogi to pisz tak jak jest Ci wygodnie, mi wszystko pasuje xdd
OdpowiedzUsuńPozdrawiam @ILoveR5AndRoss
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńRozdział świetny....śmierć matki :(( ale fakt że to Carrie miała zginąć jest przerażający... ojj dzieje się dzieje.. czekam na next
OdpowiedzUsuńRównież zapraszam do mnie http://we-will-be-a-dream.blogspot.com i liczę na komentarz.... przepraszam za spam hah
Pozdrawiam :)
cooo? ale..? jak? Ross.. czemu? :o :C
OdpowiedzUsuńWow, jestem w szoku i to wielkim. Ooo kurde. Ross, czemu..
A już było tak miło., i już Ross trzymał ją w swych ramionach.. Gdy ja to czytałam to takie fajne, jakie awww i w ogóle słodkie. :<
Serio jestem ciekawa co będzie dalej, wiec szybko pisz kolejny rozdział ;)
A tą "opinią, którą nie jest hejtem" się nie przejmuj :) Znaczy pewnie zwróć uwagę na pewne rzeczy, bo każdemu może podobać się co innego, ale według mnie nie potrzebujesz żadnych zmian w pisaniu. Dla mnie wszystko jest okej. :*
Pozdrawiam i zapraszam do mnie :)
http://crawford-sisters.blogspot.com
WOW świetny rozdział !! :D
OdpowiedzUsuńRoss, czemu. Ale rozdział jest fantastic <3. Czekam na następny z niecierpliwością :3
OdpowiedzUsuń